Dzisiaj znowu o filmie. Może nie najbardziej artystycznym i najwspanialszym na świecie. Ale za to o filmie, który – może celowo, a może po prostu „tak wyszło” – dotyka bardzo ciekawej, chociaż smutnej problematyki i robi to w sposób zaskakująco delikatny.
Pozwól swojemu dziecku czytać fantastykę
Dwa najgorsze słowa, perkusja i amerykański sen (Whiplash – film)
Dzisiaj będzie o filmie, z którym mam trochę problem, ponieważ jego największą wadą jest to, jaki jest dobry. ;) Mam też problem z kilkoma innymi rzeczami w jego kontekście, ale…
O jednym z filmów nominowanych do Oscara (aż dziw, że udało mi się go zobaczyć przed rozdaniem nagród!), czyli o Whiplash.
Moja wojna, Twoja wojna… ta sama wojna? (Ostatni władca pierścienia – książka)
Niedawno gdzieś w czeluściach Internetu (zapewne na nieocenionym blogu Zwierza) czytałam dyskusję o tym, że brakuje książek/filmów, w których osoby będące powszechnie uważane za należące do nacji sprawców (konkretnie chodziło o Niemców, ale można to przypasować do każdej wojny) są przedstawiane „jako ludzie”. A dodatkowo – przeczytałam niedawno książkę Ostatni władca pierścienia. o znaczącym podtytule Wojna o pierścień oczami Saurona. Razem brzmi jak dobry temat do analizy. ;)
Nie znam Cię, ale już Cię lubię!
Zapewne większość z nas zna ten efekt – widzimy kogoś, kogo zupełnie nie znamy, ale nagle czujemy do niego ogromną sympatię. Czasami to ktoś, kogo mijamy na ulicy albo ktoś kto usiadł obok w tramwaju. Nie znamy go i zapewne nigdy nie poznamy. Czasami to ktoś dopiero spotkany, o kim wiemy tylko jak ma na imię… Ale czujemy, że już go lub ją lubimy. Bo czyta naszą ulubioną książkę; bo ma koszulkę drużyny, której kibicujemy; bo ma na torbie przypinkę serialu, który oglądamy; bo jego dzwonkiem w telefonie jest nasza ukochana piosenka; bo na ścianie pokoju wisi u niego plakat filmu, który… i tak można by było wymieniać jeszcze długo.
A wiecie, co jest najlepsze? To „irracjonalne” uczucie ma całkiem logiczne naukowe wyjaśnienie! ;)
Dla „dzieciaków”: Wychowani na… cz. 2
Ostatnio było o młodzieżowej serii książek rodem z Australii, dziś natomiast – w drugiej części wpisu – chciałabym napisać trochę więcej o podobnej (przynajmniej jeśli chodzi o grupę odbiorców) serii, tym razem polskiej.
Chodzi mi mianowicie o serię autorstwa Rafała Kosika pt. „Felix, Net i Nika…”
Społecznie zorientowane science-fiction
Jakiś czas temu czytałam artykuł dotyczący tego, jak bardzo autor fantastyki powinien znać się na historii oraz teorii polityki. Jak najbardziej się z tym zgadzam – w większości przypadków są to przecież opowieści osadzone w czymś lekko zbliżonym do średniowiecza (bardzo lekko; spory dotyczące tego do jakiej epoki historycznej najbardziej zbliżone są niektóre książki są długie i nie przynoszą jak na razie konkretnych konkluzji). Więc o ile pisarz fantasy musi znać się na historii, o tyle pisarz science-fiction musi być bardzo dobrze zorientowany w aktualnej sytuacji społecznej oraz w aktualnych mechanizmach rządzących ekonomią, polityką, mediami a także w możliwych kierunkach ich rozwoju.