Dzisiaj będzie wpis o filmie. Filmie, który widziałam wczoraj i dalej nie mogę z niego do końca „wyjść”… i chyba nie do końca chcę. ;)
Mowa o najnowszym filmie Jarmuscha – „Tylko kochankowie przeżyją”.
Już tłumaczę co znaczą dziwne skróty w tytule notki.
Ale zacznijmy od tego, że będzie ona lekko wspomnieniowa – będziemy musieli cofnąć się bowiem do końcówki września tego roku, kiedy to (i tutaj wyjaśnienie pierwszego ze skrótów) Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie. Festiwal, który od kilku ładnych lat jest stałym punktem mojego „kulturalnego rozkładu jazdy”. ;)
Wiele osób interesujących się filmem i/lub muzyką zna nazwiska kompozytorów takich jak Hans Zimmer, John Wiliams itp.
Wbrew pozorom jednak, również w Polsce mamy wielu utalentowanych artystów w tej dziedzinie. Dziś chciałabym przybliżyć twórczość jednego z nich (którego mam niewątpliwy zaszczyt i przyjemność znać osobiście – a skąd, to temat na inny post ;) ) – Maćka Dobrowolskiego.
10. marca miałam okazję być w krakowskim Klubie Studio na koncercie zespołu U Studni. Zespołu o tyle ciekawego, że jest on (praktycznie w całości) złożony z muzyków grających dawniej w zespole Stare Dobre Małżeństwo.
Tak zaczynają się opisy na okładkach wszystkich części „Pana Lodowego Ogrodu”, książki Jarosława Grzędowicza.
Zacznijmy od tego, że do przeczytania tej książki byłam długo i usilnie namawiana. Zabierałam się do niej trochę bez przekonania, ale jak już się wciągnęłam… to nie było wyjścia, tylko skończyć. Zapraszam więc do tego świata, chociaż na chwilę…
Tak, postaram się uniknąć spoilerów, czytajcie spokojnie. ;)
Jeśli już mam zacząć pisać o muzyce, to postaram się przy tej świetnej okazji promować (chociaż w tak niewielkim zakresie, w jakim mam na to wpływ) dobrą muzykę, którą trudno znaleźć w jakimkolwiek radiu, zwłaszcza polskim. I nie będę pisać tylko o muzyce filmowej… chociaż na pewno też. ;)
Dzisiaj – ze względu na niedawną premierę „Nędzników” – chciałabym podzielić się z Wami twórczością jednego z występujących tam aktorów.