Ten wpis po Black Pantherze

Pisałam co prawda na Facebooku, że nie zamierzam pisać recenzji Black Panthera, więc niektórzy mogą być zaskoczeni pojawieniem się tego wpisu. Ale – ostrzegam od razu – to nie będzie recenzja. Chciałabym się w tym wpisie odnieść do tego, jakie miałam oczekiwania zanim film się pojawił (jeśli nie czytaliście tego wpisu wcześniej, zróbcie to zanim będziecie czytać ten!), a także do tego, z jakim odbiorem się spotkał. Widziałam na ten temat sporo kłótni i przeróżnych opinii, więc stwierdziłam, że podzielę się też swoją. W końcu po coś ma się bloga.

Co można zrobić z fandomem? Badania!

Jak niektórzy pewnie wiedzą (trudno było nie zauważyć…), jakiś czas temu (tak, dawno) zbierałam odpowiedzi do kwestionariusza na temat osobowości i fandomu. Dzisiaj „nadejszła wiekopomna chwila”, kiedy mogę pokazać wyniki (bo, o dziwo, coś wyszło!).

Uwaga: post będzie zawierał dużo psychobełkotu, cyferek i ogólnie wyglądał bardziej poważnie. Zostaliście ostrzeżeni, wchodzicie na własne ryzyko! ;)

„I really am just a mad man with a box.” (Doctor Who – serial)

Dzisiejszy post pisze się z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ już zaraz, za chwileczkę premiera 8. serii tego serialu (a ja się już nie mogę tego doczekać!). Po drugie, kiedyś moja Mama poprosiła mnie o napisanie czegoś, co jej wyjaśni dlaczego ja tak strasznie lubię „te wszystkie rzeczy z różnymi paskudztwami” (czytaj: fantastykę i science-fiction). Tutaj przynajmniej spróbuję to wyjaśnić. ;)

Nie znam Cię, ale już Cię lubię!

Zapewne większość z nas zna ten efekt – widzimy kogoś, kogo zupełnie nie znamy, ale nagle czujemy do niego ogromną sympatię. Czasami to ktoś, kogo mijamy na ulicy albo ktoś kto usiadł obok w tramwaju. Nie znamy go i zapewne nigdy nie poznamy. Czasami to ktoś dopiero spotkany, o kim wiemy tylko jak ma na imię… Ale czujemy, że już go lub ją lubimy. Bo czyta naszą ulubioną książkę; bo ma koszulkę drużyny, której kibicujemy; bo ma na torbie przypinkę serialu, który oglądamy; bo jego dzwonkiem w telefonie jest nasza ukochana piosenka; bo na ścianie pokoju wisi u niego plakat filmu, który… i tak można by było wymieniać jeszcze długo.

A wiecie, co jest najlepsze? To „irracjonalne” uczucie ma całkiem logiczne naukowe wyjaśnienie! ;)