Psychopata jaki jest, każdy widzi?

Dzisiaj wpis inspirowany przez zadającą najlepsze pytania redaktorkę. ;) A konkretnie podczas pisania artykułu o River Song została mi uświadomiona rzecz bardzo ważna, to znaczy fakt, że tak naprawdę termin „psychopata” wszedł do języka potocznego w określonym znaczeniu, które właściwie nie ma nic wspólnego z prawdą. Tzn. ma, ale nie do końca.

Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że w kulturze określenie „psychopata” jest niemalże synonimem złoczyńcy. Sugeruje, że bohater nim określany jest po prostu zły (przykłady czarnych charakterów można by mnożyć), ma zrobić coś złego (jak w przypadku River), ewentualnie jest to traktowane jako obelga (patrz oburzenie Sherlocka). I abstrahując w tym momencie od rozważań nad prawomocnością takiego określenia wszystkich antagonistów (naprawdę, nie wszyscy są psychopatami) – mechanizm działa też w drugą stronę. Zdarzają się bowiem postaci, których nikt nigdy psychopatami nie nazwał i absolutnie się z tym pojęciem nie kojarzą, choć formalnie można byłoby taką „diagnozę” postawić. Ale nie wpisują się w schemat, bo nie są po „złej stronie”.

Jest jedna z postaci fikcyjnych, która doskonale spełnia powyższe kryteria. Gdybym zapytała, jaki jest najbardziej znany psychopata, co byście odpowiedzieli? Gdybym stwierdziła (z dość dużą dozą pewności), że każdy z Was o nim słyszał?…

Nie, to nie jest Joker ani Moriarty (bo takie odpowiedzi przeważnie słyszałam). Więc kto?

Otóż Bond. James Bond.

Spokojnie można powiedzieć, że jest on psychopatą, ale swoich „talentów” używa dla dobra kraju, więc nikt go z tym zaburzeniem nie kojarzy. A przecież spełnia „warunki” – nie ma problemów z zabijaniem ani manipulowaniem ludźmi; jest w stanie przeżyć całkiem sporo czasu udając kogoś innego; zawsze dąży do wygrania sprawy, nawet (i to całkiem dosłownie) po trupach; właściwie nie jest w stanie stworzyć związków z innymi ludźmi („dziewczyna Bonda” jako kategoria sama w sobie); nawet „swoi” się go obawiają, bo nie zawsze jest w stanie podporządkować się rozkazom, a jeśli coś pójdzie nie tak, to zaczynają się agenta wręcz obawiać. Przy czym – co bardzo charakterystyczne – jest to człowiek, który nie potrafi żyć inaczej. Spokojnie można powiedzieć, że zasługuje na miano psychopaty równie bardzo (a czasem może nawet bardziej…) niż jego przeciwnicy.

Zjawisko przenikania terminów psychologicznych do świadomości potocznej i do kultury nie jest niczym zaskakującym. Zwłaszcza, jeśli są to terminy opisujące zaburzenia tak bardzo oddziałujące na wyobraźnię. Nieuniknione jest też pewne spłycanie i redukowanie tej terminologii. Ale dla mnie jest bardzo ciekawe to JAK ta terminologia jest zmieniana. Akurat ten przykład wydaje się bardzo dobry, bo nie każdy złoczyńca jest psychopatą. Ale też nie każdy psychopata jest przerażającym mordercą…

Leave your comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.