Dla „dzieciaków”: „Ulepimy dziś bałwana?…” czyli z siostrą najlepiej! ;)

Dzisiaj pierwszy post z obiecanej serii, która umownie otrzymała ode mnie tag „dzieciaki”. Chodzi w niej o to, że pojawią się tu recenzje książek, filmów, bajek dla szeroko pojętych „dzieciaków” – od 9 miesięcy do 99 lat (i więcej!). ;)

Na pierwszy ogień pójdzie nowa bajka Disneya pt. „Frozen” (polski tytuł to „Kraina lodu”, ale jakoś mi on nie pasuje, więc będę posługiwać się oryginalnym).

Społecznie zorientowane science-fiction

Jakiś czas temu czytałam artykuł dotyczący tego, jak bardzo autor fantastyki powinien znać się na historii oraz teorii polityki. Jak najbardziej się z tym zgadzam – w większości przypadków są to przecież opowieści osadzone w czymś lekko zbliżonym do średniowiecza (bardzo lekko; spory dotyczące tego do jakiej epoki historycznej najbardziej zbliżone są niektóre książki są długie i nie przynoszą jak na razie konkretnych konkluzji). Więc o ile pisarz fantasy musi znać się na historii, o tyle pisarz science-fiction musi być bardzo dobrze zorientowany w aktualnej sytuacji społecznej oraz w aktualnych mechanizmach rządzących ekonomią, polityką, mediami a także w możliwych kierunkach ich rozwoju.