10 obrazków z Przemyśla

Dzisiaj będzie o moim mieście rodzinnym. Czyli miejscu, które większość ludzi kojarzy (jeśli w ogóle kojarzy) jako przystanek przejazdem w Bieszczady lub na Ukrainę. A zasługuje na wiele więcej. Zapraszam do Przemyśla!

Nie będę tu wypisywać formalnego przewodnika, bo i po co. Pokażę Wam za to kilka obrazków i ciekawostek, zbieranych przez całe dotychczasowe życie.

1. Jedyny kościół ze swastyką (jaki znam)

Tzn. kościół Salezjanów. Jest najbardziej krakowskim z przemyskich kościołów (przypomina Bazylikę Mariacką – zarówno z zewnątrz, jak i z kolorystyki wnętrza; ołtarz wygląda jak krakowska szopka), ale – co jeszcze ciekawsze – na jego posadzce co kawałek jest swastyka. Bardzo długo nie mogłam pojąć tej idei (bo niby dlaczego od wojny nikt nie wpadł na zmianę posadzki?!), ale w końcu dowiedziałam się, że swastyka swastyce nierówna. Tutaj możemy zobaczyć starożytny symbol szczęścia, a hitlerowska swastyka była „złamana” w drugą stronę. Ot, i zagadka rozwiązana. Ale wygląda to dalej co najmniej ciekawie…

2. Twierdza, czyli co?

Twierdza Przemyśl, czyli trzecia co do wielkości i znaczenia strategicznego (po Verdun i Antwerpii) twierdza w czasie I wojny światowej. Mimo tej informacji, ludzie oczekują twierdzy w postaci zamku, najlepiej w środku miasta. Trochę jak w Malborku. Już kilka razy słyszałam pytania na ten temat i widziałam wielkie zaskoczenie tym, że słynna Twierdza jest systemem dwóch pierścieni fortów (o obwodach odpowiednio 15 i 45 km) rozrzuconych po gminach w promieniu 10 km od Przemyśla. Historia Twierdzy oczywiście zawiera mnóstwo przerażających legend, jak ta o rosyjskim żołnierzu z fortu San Rideau, który miał przeżyć 8 lat zasypany w podziemiach. Nie wątpię też, że zawiera równie dużo prawdziwych historii, może nawet bardziej przerażających.

Plan Twierdzy wygląda tak.

3. … i Zamek, żeby nie było za łatwo.

Zamek w mieście też mamy, a jakże. Zbudowany przez Kazimierza Wielkiego, na wzgórzu, w tym momencie otoczony parkiem, posiadający (jak każdy szanujący się stary zamek) własną Białą Damę, zajmującą się podobno straszeniem (choć jej pochodzenie jest bardzo niewiadome). W Zamku mieści się także sala teatralno-widowiskowa, która jest siedzibą najstarszego polskiego teatru amatorskiego – Towarzystwa Dramatycznego Fredreum (tak, od Aleksandra Fredry, on też jest nasz człowiek).

4. Postaci mniej lub bardziej fikcyjne

  1. Michał Jerzy Wołodyjowski. Ten historyczny był starostą przemyskim. Jego osobę Sienkiewicz przedstawił w miarę porządnie (faktycznie „pierwsza szabla Rzeczpospolitej”, faktycznie „Mały Rycerz”), chociaż wybuch w Kamieńcu Podolskim (gdzie faktycznie zginął) obecnie uznaje się raczej za wypadek. Za to jego żona jest już właściwie w 100% fikcją literacką. Chyba tylko imię się zgadza…
  2. A jeśli już mowa o starostach – jednym z nich był także przez pewien czas przyszły król Stanisław August Poniatowski.
  3. Dobry wojak Szwejk. Siedzi na Rynku, można mu usiąść na kolanach (albo obok niego) z lodami lub kuflem piwa (albo bez) i złapać za nos. Na szczęście.
  4. Adam Cisowski. Jakiś czas temu dzieliłam się na Facebooku linkiem do tekstu o Kornelu Makuszyńskim. Jak poczytacie, to zauważycie tam fragment mówiący o pojedynku, za który wyleciał ze szkoły. Szkoła ta (oczywiście w mocno zmienionej formie) działa do dzisiaj i jest moim byłym liceum. Co prawda nigdzie nie ma tabliczki informującej o tak sławnym byłym uczniu (i w sumie słusznie, sami go wyrzucili…), ale wieść gminna niesie, że to właśnie tutaj poznał osoby, które stały się pierwowzorami późniejszych bohaterów Szatana z siódmej klasy. I jak tak przypomnę sobie moich licealnych historyków, to wcale w to nie wątpię. Wygląda na to, że godnie kontynuują świetlane tradycje poprzedników… Niniejszym pozdrawiam ich z tego miejsca, jeśli to czytają! :)

<uwaga na marginesie> A jeśli już mowa o mojej byłej szkole (tym razem o budynku), to z nim też wiążą się piękne historie o duchach. Mają to być duchy żołnierzy z I wojny światowej, którzy umarli w mieszczącym się wówczas w budynku szpitalu. Znam osobę, która zna osobę, która opowiada, że mają straszyć w podziemiach. Czyli w szatni. </uwaga na marginesie>

5. Krzywy Rynek

… i to w wielu znaczeniach tego słowa. Po pierwsze – krzywy, bo pochyły. Podobno jedyny taki w Polsce (ale nie wierzyłabym temu tak do końca: Rynek w Bielsku też ma spad, chociaż nie tak duży). Po drugie – krzywy, bo większość jego powierzchni pokrywają tzw. kocie łby. Ale nie zamieniłabym ich na żadną inną nawierzchnię, chociaż często trzeba je starannie omijać (zwłaszcza w szpilkach…).

5. Produkty lokalne

  1. Najlepsze lody na świecie. Tuż przy Rynku, na deptakowej ulicy Kazimierza Wielkiego. Jedyne lodziarnie, które są ewentualnie w stanie dotrzymać im kroku są to: irańskie lody na Placu Szczepańskim w Krakowie i lodziarnia w jakiejś małej uliczce w greckim Napflio. Ale te i tak są najlepsze. Koniec, kropka.
  2. Wino i miód (nie tylko pitny), które dorobiły się nawet własnego festyno-targu.
  3. Dzwony. W Przemyślu mieści się jedna z najbardziej znanych i cenionych polskich ludwisarni (prowadzona przez rodzinę Felczyńskich), której dzwony można znaleźć właściwie na całym świecie.
  4. Fajki. Jeśli chcecie ręcznie robioną fajkę najwyższej jakości – zapraszamy. Do wyboru, do koloru!

6. Dwa obrządki, dwie Katedry, 200 m, jeden patron

W Przemyślu znajdują się dwie archikatedry – obrządku rzymsko- i grekokatolickiego. Znajdują się na dwóch końcach jednej ulicy (w odległości niecałych 200 m od siebie) i mają tego samego patrona – św. Jana Chrzciciela.

Pierwsza jest architektonicznym połączeniem gotyku (prezbiterium) i baroku (cała reszta), a w dodatku kiedyś były w niej witraże zaprojektowane przez Jana Matejkę (ale zniszczyły je wojenne bombardowania). Warto też wejść do podziemi, które poza kryptami biskupów zawierają XI-wieczną rotundę (taką jak ta, z której na dziedzińcu Wawelu został jedynie zarys, tylko że w całości). Znajdowało się tam także ossuarium, co widać po ścianach, gdzie w niektórych miejscach widać na zaprawie np. odciski czaszki.

Druga natomiast jest pięknym pojezuickim kościołem zbudowanym zgodnie z najlepszymi wytycznymi kontrreformacji. Pamiętam, jak kiedyś wystrój zawierał tylko białe ściany i carskie wrota. Teraz wyposażenie jest już pełne i zawiera m.in. absolutnie piękny ikonostas.

Zdjęcie robione znad miasta – wieża Katedry rzymskokatolickiej, Katedra grekokatolicka od tyłu.

7. Karolek, czyli przez przypadek się zgadza

Formalnie – plac Niepodległości. Od zawsze i dla wszystkich – Karolek. Nazywany tak, bo kiedyś stał tam pomnik Karola Świerczewskiego (ja pamiętam już tylko wiecznie pomalowany w graffiti cokół). Teraz stoi tam pomnik Jana Pawła II, czyli Karola Wojtyły i znowu nazwa jest jakby bardziej aktualna.

8. Cmentarze

  1. Cmentarz wojenny, z I wojny światowej doskonale pokazuje wszystkie walczące strony. Są tam kwatery austriackie, niemieckie, rosyjskie i węgierskie oraz całkiem sporo grobów osób innych narodowości.
  2. Cmentarz żydowski (a właściwie dwa). Z jednego (tzw. Starego) została tylko brama pośrodku niczego (w polu, schowana za kamienicami), trzeba naprawdę wiedzieć, jak tam trafić. Podobno w tych okolicach też straszy. Drugi (Nowy) jest największym cmentarzem żydowskim na Podkarpaciu. Prawie nigdy nikogo tam nie ma, jest uroczo zarośnięty (zwłaszcza najstarsze jego części) i – moim zdaniem – jest doskonałym miejscem na spacer. Można zobaczyć nagrobki od XIX w. do współczesności, w 4 językach (jidisz, polski, angielski i hebrajski) i poznajdować ciekawe nazwiska (znalazłam kiedyś np. Biebera i Zuckerberga).
  3. Cmentarz komunalny jest również stary i zabytkowy. Najciekawsze jest tam oglądanie nagrobków – jest wiele starych, pięknych i zabytkowych. No i znów można zobaczyć napisy w kilku językach, a nawet kilku alfabetach.
Najstarsza część cmentarza żydowskiego wygląda tak.

9. Załóż czapkę, w bibliotece jesteś!

A właściwie to w synagodze. Biblioteka publiczna mieściła się bowiem przez wiele lat (chyba od wojny) w budynku byłej synagogi (mniejszej, większa została zburzona razem ze sporą częścią getta). Rok temu biblioteka przeniosła się do innego budynku, jest teraz nowocześniejsza i bardziej kompleksowa. I podobno ma świetną czytelnię, do której jeszcze nie dotarłam…

10. Wydarzenia, których nie ma gdzie indziej

Czyli rekonstrukcje historyczne, głównie dotyczące II wojny światowej, dotyczące np. Operacji Barbarossa.

<uwaga na marginesie> W Przemyślu znajduje się także bunkier, który najdłużej się bronił na całej linii frontu w czasie tej inwazji. W tym momencie jest tam mini-muzeum dotyczące tych wydarzeń. </uwaga na marginesie>

Co roku odbywa się także Festiwal rowerowy Bike Town Przemyśl, będący jednym z największych wydarzeń w Polsce dotyczących ekstremalnej i wyczynowej jazdy na rowerze. Downhill, pumptrack, maratony rowerowe… Tegoroczne wydarzenie właśnie się kończy, bo zawsze ma miejsce w czasie majówkowego weekendu. Tutaj można zobaczyć jak wyglądają takie wyczyny:

Mogłabym napisać jeszcze sporo więcej. O pięknych kamieniczkach, o podziemiach, muzeach. O okolicznych atrakcjach, jak zamek w Krasiczynie, Arboretum w Bolestraszycach, zabytkach ze Szlaku Architektury Drewnianej, kościele na poziomie dawnych ulic (czyli jakieś piętro poniżej obecnego poziomu), pięknym dworcu kolejowym… Ale to nie miał być przewodnik. No i muszę zostawić coś, co Was zaskoczy, jak przyjedziecie.

Leave your comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.